30 maja- moje urodziny (wszystkiego naj wszystkim ktorzy maja dzis urodziny) ale tez dzien wktorym osoba ktorej juz nie ma miala by urodziny. Tesknie za nia... Wszystkiego najlepszego Gabby! <3 To jest jednoczesciowka, poprostu mialam taka wene ze wzgledu na wydarzenia. Natomiast odcinek 7 pojawi sie pozniej
'That day'
'No i nadszedl. Ten dzien ktorego tak sie balam, ktorego tak unikalam. Chciala bym zeby on nigdy nie nastal, nie chce sie z nim zegnac. Kocham go a on wyjezdza, ale nie powiem mu tego. On nie moze sie dowiedziec, to by tylko zniszczylo nasza przyjazn... A moze on czuje to samo? Nie! To nie mozliwe, on by mnie nigdy nie pokochal. '
Z zamyslen wyrwal mnie dzwonek do drzwi. To bylo TH przyszlo sie pezegnac. Zaczelam plakac na sama mysl no ale coz, trzeba otworzyc.
- Hej! Powiedzieli chlopaki a ja zaprosilam ich do srodlka
- Cos nie tak ? Zapytal Bill
- Bede tesknic. Powiedzialam i sie w niego wtulilam.
- Ja tez. Odpowiedzial i odwzajemnil uscisk. Po dluzeszj chwili przytulilam
sie do reszty chlopakow po czym opuscili moj dom zeby sie spakowac.
- A Ty juz spakowany ? Zapytalam Billa gdyz on zostal.
- Tak, a w ogole chcialem posiedziec z Toba.
- Nie chce zebys wyjezdzal. Ciesze sie ze DDM osiagnelo taka slawe i w ogole ze bedziecie miec trsay koncertowe. W koncu o tym od zawsze mazyles ale bede tesknic, jestes moim naj lepszym przyjacielem od kolyski. Powiedzialam i zaczelam plakac. Bill mnie przytuli a nastepnie wzial mnie na rece i zaniosl do mojego pokoju. Tam polozyl mnie na lozku i usiadl obok mnie.
- Nie smuc sie. Nie lubie jak sie smucisz.
- Bill, obiecaj ze mnie nie zapomnisz
- Obiecuje! A poza tym bedziemy sie widywac. Powiedzial Bill i obdarzyl mnie swoim cudownym usmiechem, jak tylko pomyslalam ze nie bede widziec tego usmiechu codziennie zaczelam plakac. Bill mnie przytuli i probowal sie dowiedziec czemu placze.
- Virri, co sie stalo? Czemu placzesz?
- Nie wazne. Odpowiedzialam cicho i zaczelam ocierac lzy.
- Powiedz, ulzy Ci.
- Nie moge...
- Jestesmy przyjaciolmi, mi mozesz wszyatko powiedziec.
- No bo.... Bill, bo ja.... Jaklam sie jak nigdy, no ale jak mam mu powiedziec ze go kocham? Zniszyc nasza przyjaz.
- Veronica, co jest? Spytal i pogladzil mnie po kolanie ( siedzialam z nogami podwinietymi pod brode)
- Bill, bo ja Cie... Ale to wszystko zniszczy, ale ja juz od dawna. Mamrotalam, zblizylam swoja twarz do jego. Patrzylam w te piekne oczy i prawie nie slyszalnie powiedzialam 'kocham Cie Bill' i go pocalowalam, Bill nie protestowal, calowalam dalej. Przyblizylam swoje cialo do jego, pozwolilam sie poniesc chwili. Nie zobacze go przez tyle czasu, ona napewno znajdzie sobie inna 'Co mi szkodzi?' Pomyslam i zczelam sciagac jego i moja bluzke. Popchnelam go tak zeby lezal, zaczelam calowac go po szyi, ramionach, po jego torsie. Billowi sie chyba podobalo bo nic nie robil, ponioslo mnie tak ze pozwolilam sobie zejsc nizej 'Co z tego ze mamy po 15 lat' pomyslalam i zaczelam odpinac mu pasek a nastepnie rozporek od spodni. Wtedy jak na zlosc Bill sie ocknal, zlapal mnie w ramionach i podniosl do pozycji siedzacej.
- Co Ty wyprawiasz? Przyjaciele sie tak nie zachowuja?! Krzyczal na mnie Bill
- Ale ja... Ja Cie kocham. Powiedzialam i pochylilam glowe
- Nie chce tego slyszac, az tak Ci zalezalo na zniszczeniu naszej przyjazni?! Powiedzial Bill wzial swoja koszulke i wyszedl, zostawil mnie sama z myslami. Siedzialam skulona na lozku i plakalam, zalowalam tego co zrobilam! Sprobowalam zadzwonic do Billa ale na nic, potem do Toma ale ten tez nie odbieral. Caly moj swiat runal! Moje zycie krecilo sie na tym zeby widziec usmiech Billa, patrzec w jego oczy, slyszec jego glos, dawac sobie nowe powody aby kochac go jeszcze bardziej. I wszystko to zniszczylam w ulamku sekundy. Nie widzialam sensu zycia, nie po tym jak stracilam Billa na zawsze. Pol nocy probowalam sie do niego dodzwonic, ale na nic. On nie odbieral.... Zaczelam nad tym wszystkim rozmyslac, nie potrafie zyc bez Billa. Jutro wyjezdzaja...
Rozmyslalam tak az do 6:00 potem stwierdzilam ze to bedzie najlepsze rozwiazanie... Rodzicow i tak stracilam, teraz stracilam Billa a w raz z nim ostatnie czesci mojego serca, nie mam juz powodu dla ktorego mogla bym zyc... Wzielam biala kartke, dlugopis i zaczelam pisac
' Przepraszam, wiem ze moja decyzja byla ostatnia jaka moglam zrobic, ale nie byla ona pochopna. Rozmyslalam o tym dluzszy czas a zwlaszcza po pogrzebie rodzicow. Ale wtedy znalazlam ukojenie.... Dziekuje Bill, za to ze pomogles mi przetrfac i przepraszam ze sie w Tobie zakochalam. Nie powinnam, teraz Ty
wyjezdzasz, wraz z resztkami mojego serca, pamietaj ze nigdy nie przestane Cie kochac.' Lzy lecialy i nie chcialy przestac, dobrze ze nie pisalam piorem bo wszystko by sie rozmazalo. Wyciagnelam nastepna kartke i napisalam ' 06:30 godzina w ktorej urodzila sie milosc mojego zycia, ale od teraz jest to tez godzina mojej smierci.' Polozylam obie kartki na biurku i spojrzalam na zegarek 06:29 ustalam na parapecie i gdy tylko wybila 06:30 skoczylam.... Cale zycie lecialo mi przed oczami, i ten jego usmiech. Zobaczylam jego usmiech a potem czulam jak bol ogarnal cale moje cialo ale po chwili znikl. Widzialam juz tylko jak moje bezwladne blade cialo lezy na chodniku a ja dziwnym trafem unosze sie do gory....
Najlepszego!!!;) świetne to jest. A bd dalsza część???;)
OdpowiedzUsuńDziekuje :* fajnie ze Ci sie podoba :) nie sadze gdyz napisalam to pod wplywem emocji. 30 maja... Urodziny... Jej juz nie ma :'( ale zobaczymy moze kiedys... :)
Usuń