czwartek, 14 listopada 2013

Odcinek 36

Ehhh... Chyba zawiesze to opowiadanie. :( nie mam czasu bo zblizaja sie egzaminy ktore zadecyduja o moim liceum itp. Wena tez mi nie dopisuje ... No jak narazie odcinek jest... A nastepny nie wiem kiedy sie pojawi....


            Odcinek 36
 Ocknelam sie w malym bialym pokoju, a na sam zapach chcialo mi sie wymiotowac. Otworzylam oczy lecz natychmiast je zamknelam. Durne lampy skierowane na moja twarz. Znowu uchylilam powieki lecz znacznie wolniej by przyzwyczaic oczy do swiatla. Gdy juz je calkiem otworzylam zobaczylam Toma na krzesle, odrazu sie zerwal jak zobaczyl ze juz kontaktuje i pobiegl po lekarza.
- Gdzie ... Gdzie ja jestem ? - Zapytalam z trudem gdy i Tom i lekarz znalezli sie w sali
- Jest pani w szpitalu, miala pani wstrzasnienie mozgu. Prosze powiedziec jak sie pani czuje ?
- Potwornie... Mam straszny bol glowy i brzucha... Doktorze co z moim dzieckiem ??
- Narazie robimy badania, najlepiej tez zeby pani lezala i odpoczywala. A teraz przepraszam ale musze isc do innych pacjentow. - Powiedzial i zostawil nas samych.
- Tom, co sie stalo ? Czemu nic nie pamietam ? Jak ja sie tu znalazlam ??
- Nie wiem do konca co sie stalo, ale policja zainteresowala sie ta sprawa i liczylem ze to Ty mi powiesz o co chodzi, a znalazlas sie tu bo jakis swiadek wszystko widzial i zadzwonil na policje jednak jeszcze sie ani z policja ani z Twoimi rodzicami nie widzialem to nie wiem do konca o co chodzi. Skarbie a co dokladnie pamietasz ? - Zapytal i zlapal mnie za reke patrzac gleboko w oczy.
- Szlam do mamy... I jakies dziewczyny sie do mnie ciskaly. - Z trudem sobie to wszystko przypominalam, az w koncu przypomnialam sobie wszystko co te debilki mi zrobily i jaki bol zadaly. Zaczelam plakac, Tom odrazu mnie przytulil i pytal czemu placze.
- Skarbie, co sie stalo ?
- Tom, czy mala przezyje ?
- Nie wiem skarbie, ale mam taka nadzieje. - Powiedzial Tom i przytulil mnie mocniej, w tym tez momecie do pokoju wszedl tata z Nina oraz mama z Patrykiem.
- Skarbie, jak sie czujesz ? Nic Ci sie nie stalo ? - Pytala mama przestraszona i przytulila mnie.
- Tom, mozemy porozmawiac. - Powiedzial tata do Toma pol szeptem
- Jasne, a wiesz co sie dokladnie stalo ?
- Tak, ale to nie tutaj. - Powiedzial i spojrzal na mnie a nastepnie wyszedl z Tomem na korytarz.
 Porozmawialam chwile z mama i po chwili przyszedl doktor proszac wszystkich o opuszczenie mojego pokoju gdyz musze odpoczywac.
- Doktorze a czy Tom moze zostac ? - Zapytalam gdyz nie chcialam zostawac kompletnie sama a poza tym chciala wiedziec o czym gadal z tata.
- No nie wiem, nie wiem.
- Prosze, tylko na chwilke.
- No dobrze, na 5 minut. Ale pozniej musi wyjsc!
- Dobrze, dziekuje.
 Lekarz wyszedl a Tomi zostal
- Jak sie czujesz ? - Zapytal
- Tak se... Tomi, o czym gadales z tata ?
- O tym jak sie tu znalazlas ...
- A czemu policja jest w to zamieszana ?
- Skarbie, powiedz. Co dokladnie pamietasz ?
- Wszystko ... - Odpowiedzialam cichym glosem i schylilam glowe
- A pamietasz jak wygladaly te co Ci to zrobily ?!
Pokiwalam glowa na tak.
- No dobrze. Na pana juz czas a pani teraz pozwoli ze ja zbadam ? - Powiedzial doktor wchodzac do sali.
- Oczywiscie. - Odpowiedzialam
 Tom dal mi buziaka i wyszedl. Doktor zaczal mnie badac a po jego wyjsciu zasnelam. Rano gdy sie obudzilam w pokoju nie zastalam nikogo. Po pol godzinie do pokoju weszla pielegniarka, zaczela sprawdzac kroplowke i jakies tam wyniki na kartce.
- Jak sie pani czuje ?
- Lepiej niz wczoraj... A wiadomo juz co z dzieckiem ?
- Tak, ale o tym powiadomi pania lekarz.
- No dobrze...
 Powiedzialam a ona wyszla, po niecalych 10 minutach do pokoju wszedl Bill a za nim Tom. Strasznie sie ucieszylam jak ich zobaczylam.
- Czesc. - Powiedzial Bill i dal mi buziaka w policzek.
- Hej.
- Hej, skarbie. - Powiedzial Tom i mnie pocalowal.
- Jak sie czujesz ? Tu Bill
- Lepiej niz wczoraj, a wy ?
- Jakos leci.
 - Wiadomo juz co z dzieckiem ? Tu Tom
- Tak, ale pielegniarka nie chciala mi powiedziec. Powiedziala ze lekarz to zrobi.
- To moze do niego pojde i sie zapytam ?
- A mogl bys ?
- Jasne ze tak. - Powiedzial Tom i kierowal sie do drzwi, gdy juz mial je otworzyc ktos go uprzedil. Byl to lekarz z 2 policjantow.
- Dzien dobry.
- Dzien dobry. Jak sie pani czuje ?
'Ja jebie, ile razy mam odpowiadac na to pytanie ?! ' pomyslalam i odpowiedzialam kolejny raz.
- Lepiej niz wczoraj.
- To dobrze. Tak jak pani wie, policja zajmuje sie ta sprawa, czy jest pani w stanie odpowiedziec na pare pytan ? - Spytal lekarz i wszyscy spojrzeli na mnie.
- Emmm, tak.
- Dobrze, wiec niech wszyscy opuszcza pokoj. - Powiedzial jeden z policjantow, byl okolo 40 a ten drugi to chyba dopiero zaczal pracowac bo nie wyglada na wiecej niz 25 a w dodatku jest na co popatrzec no i ta opalenizna mmm, no ale mam Toma.
Obaj mi sie przedstawili i zaczeli zadawac pytania.
- Czy pamieta pani co sie stalo ?
- Tak.
- Niech pani opowie.
- Emm, wiec szlam do mamy i w polowie drogi 5 dziewczyn podeszlo do mnie i zaczely mowic ze to nie jest dziecko Toma oraz wyzywaly mnie od dziwek. Nie podobalo mi sie to no ale coz, chcialam odejsc ale mi nie daly. (...)
- A czy wie pani dlaczego to zrobily ? - Spytal ten przystojny hehe
- No tak, bo jestem z Tomem Kaulitzem a im sie to nie podobalo.
- No dobrze, a czy rozpoznala by pani te dziewczyny ?
- Raczej tak... A kto was w ogole zawiadomil ?
- Swiadek ktory widzial jak owe dziewczyny pania agresywnie popchnely a nastepnie uciekly z miejsca wypadku. Ale niech sie pani nie martwi, swiadek podal nam rysopis 2 z nich i teraz sa poszukiwane.
 Policjanci zadali jeszcze kilka w sumie nie istotnych pytan, podziekowali i wyszli. Do pokoju odrazu wszedl Tom z Billem i lekarzem.
- Doktorze ? Co z moim dzieckiem ?
- No wlasnie... Jest mi bardzo przykro. - Powiedzial i schylil glowe. - Dziecko nie przezylo tego uderzenia.
 Nie docieralo do mnie to co powiedzial. A moze nie chcialam by dotarlo ? Moj swiat sie zawalil. Przez tyle miesiecy oswajalam sie z mysla ze bede mama, owszem nie chcialam tej ciazy ale nosilam w sobie dziecko, do ktorego sie przyzwyczailam. Ktore pokochalam.
- Nie... - Powiedzialam z niedowiezeniem w glosie, patrzac przed siebie - To nie moze byc prawda! Nie !! Nieee ! Nieee, kurwa to nie prawda ! Moje dziecko zyje !! - Krzyczalam i plakalam w tym samym czasie. Wpadlam w histerie, Tom zaczal mnie przytulac i probowac uspokoic jednak ja sie wyrywalam i dalej krzyczalam, nie moglam w to uwierzyc. Te suki zabily mi dziecko! Zabily moje malenstwo, tylko dlatego ze byly zazdrosne.
 Lekarz podal mi leki na uspokojenie, chlopaki siedzieli ze mna przytulajac mnie. Po krotkim czasie sama nie wiem jak ( pewnie od lekow  ) ale zasnelam. Jak sie obudzilam chlopaki byli przy mnie, zawolali lekarza i zaczely sie pytania ...
- Jak sie pani czuje ?
- A jak mam sie czuc po stracie dziecka ?! - Zapytalam agresywnie
- Bardzo mi przykro z tego powodu, ale nie moglismy nic zrobic...
- I co teraz ?
- Trzeba bedzie wywolac porod. - Powiedzial lekarz a ja sie rozplakalam...
- Kiedy ? - Zapytalam uspokajajac sie troche
- Najlepiej jak najszybciej.
- Teraz... - Powiedzialam szeptem i rozplakalam sie na nowo.
- Dobrze, to ja pojde zawiadomic pielegniarki i przygotowac sale. - Powiedzial i wyszedl
- Tom ... Powiedz mi, czemu ? Czemu te suki zabily nam dziecko ?! Toc nasze malenstwo nie bylo niczemu winne!!
- Nie wiem skarbie, ale jak tylko je znajde to je zabije! Rozumiesz ? Nie ujdzie im to na sucho!
- Kocham Cie Tom...
- Ja Ciebie tez, skarbie. Ja Ciebie tez. - Powtorzyl Tom ale juz znacznie ciszej
     
 Siedzielismy z 10 minut w ciszy, potem przyszedl doktor. To bylo straszne. Nie dosc ze bol to jeszcze wszystko na marne, Tom caly czas trzymal mnie za reke. Chociaz bardziej wygladalo to tak ze to ja go sciskam jak nie wiem. Raz zreszta Tom az sie wzdrygl wiec go troche puscilam, ale ja i tak mialam gorzej! Po 4 godzinach wywolywania porodu urodzilam, moja coreczka byla taka sliczna, przeslodka i wcale nie wydawalo sie ze jest nie zywa... Tez chcialam umrzec. Ona byla taka malutka, slodziutka, przeszliczna i .... Nie zywa. Lekarze ja zabrali, widzialam po Tomie ze tez zbiera mu sie na placz.

       Siedzialam juz w sali, chlopaki byli ze mna ale nikt sie nie odzywal. Ale to chyba lepiej, bo o czym mamy niby gadac ? O pogodzie, czy o tym ze nasza corka zmarla.... ?! Na sama mysl znowu zaczelam plakac, Tom mnie przytulil a do sali wpadla mama z tata, Patrykiem i Nina.
- Natalka! Nie moglismy wczesniej przyjechac. Karina zostala w domu bo jest jednak za mala zeby to zrozumiec. Powiedz jak sie czujesz ?
- Mamo... Jak mam sie czuc ? - Zapytalam mamy, nie chcialam jej zdenerwowac czy cos, no ale denerwowaly mnie pytania tego typu.
- Przepraszam ... Poprostu ... - Zaczela mama ale zaraz sie rozplakala, Patryk ja przytulil.
- Nie, to ja przepraszam... Nie powinnam na Ciebie naskakiwac. W koncu to nie Twoja wina...
- Wiesz moze kiedy Cie wypisza ? - Zapytal tata dla zmiany tematu.
- Za jakies 2 dni moge wyjsc.
             ***
  Wszyscy poszli, i szczerze mowiac cieszylo mnie to bo chcialam pobyc sama...
 Na zajutrz bylo juz ze mna lepiej.... Jesli mozna to tak nazwac. Nie cale 20 minut po mojej pobudce przyszla pielegniarka sprawdzic jak sie mam, i czy wszytkie wykresy sa dobre. Szczerze to sie na tym nie znam ale sadzac po jej minie bylo wszystko ok.
 Pielegniarka wyszla a ja lezalam w tym lozku, nudzilam sie cholernie ale co moglam zrobic?
- Czesc! - Uslyszalam nagle glos Kariny
- Hej.
- Jak sie czujesz ?
- Lepiej niz wczoraj...
- Przykro mi...
- Mozemy o tym nie gadac ?
- Jasne...
   ***
- Masz kogos ? - Zapytalam, moze to dziwne ale chcialam jak najbardziej oderwac sie od mysli o malej.
- Nom tak jakby...
- Jak to ?
- No bo emmm... Tylko sie nie smiej ale ... Podoba mi sie Gustav, tylko sie nie smiej!
- Wiem ze Ci sie podoba. - Powiedzialam obojetnie
- Jak to wiesz ??!
- Stara, wszyscy to wiedza. Znaczy zaczynalismy miec watpliwosci co do tego bo dlugo ze soba nie gadaliscie i w ogole. - Zaczelam lecz Karina mi przerwala.
- Jak to zaczynaliscie ?! Wy, czyli kto ?
- No cale TH i ja.
- Ale... Ale jak to ? Wy ? Skad ?!
- No jak bylam w Polsce, a Ty poszlas na gore z Gusem i znikneliscie na ladna godzine... Kto wie co tam sie dzialo ?
- Nic sie nie dzialo !
- Dobra, nie wnikam. Bynajmniej, Gus nikogo nie ma... Ej a wy pisaliscie chociaz podczas tej naprawde dlugiej przerwy ? - Ta rozmowa pozwolila mi sie oderwac od rzeczywistosci i naprawde bylam wdzieczna ze Karina normalnie odpowiadala.
- Nom... Ale Ty mi chyba chcialas wybic go z glowy ?!
- No tak, ale zobacz. Ty masz 14 a on 19 ... Z drugiej strony wiek to tylko cyfra.
- Dobra, skonczmy to.
- Ty tez mu sie podobasz. - Powiedzialam
- Jak by mnie to obchodzilo ....
- Nie umiesz klamac. Wiem ze sie cieszysz. - Powiedzialam dalej obojetnie
- No dobra no! Ciesze sie! A teraz zmienmy temat.... Jestes z Tomem ?
- Co to za pytanie ? Jasne ze tak
- Ej a co do Toma, i w ogole Tokio Hotel to w tv juz trabia o Tobie i tym co sie stalo....
- A co mowia ? - Znowu posmutnialam
- Cos o niebezpiecznych fankach TH, i ze do czego to doprowadzilo...
- Myslisz ze tamte zaszkodzily reputacji TH ?
- Nom troche .... Ale wiesz, w sumie to troche w tym racji bo jak mozna zrobic cos takiego z zazdrosci do kogos kogo nawet nie znasz ? Osobiscie uwazam ze to chore!
- Ja szczerze tez. Ale co mam zrobic ? Wykrzyczec ze to wszystko wina TH i ich psychicznych fanek ?! Toc oni tego nie mogli przewidziec... Sama zreszta nie wiem, moze lepiej by bylo jak bysmy sie nigdy z Tomem nie ujawniali albo ... Nie spotkali. - Powiedzialam i po moim bladym policzku poplynely lzy. - Wiesz co jest najgorsze ?! Ze jak tylko te suki na mnie naskoczyly pomyslalam ze to wina Toma! Rozumiesz to ?! A jak sie dowiedzialam o utracie dziecka chcialam wykrzyczec TH ze ich nienawidze za to co mi zrobili! - No i sie rozplakalam, Karina mnie przytulila a do mojego pokoju wszedl ....