wtorek, 26 listopada 2013

Odcinek 37

Ehh, napisalam ale nie wiem czy wam sie spodoba. ( Wgl ktos to jeszcze czyta ?  )
No i z racji tego ze odcinki nie pojawiaja sie regularnie mozecie zostawic nr. gg albo cos bym mogla was informowac.




                     Odcinek 37
Tom... Najpewniej wszystko slyszal albo co gorsza tylko czesc mojej wypowiedzi...
- Emmm, Karina. Zostawisz nas ? - Zapytal Tom na co Karina przytaknela i zostawila nas samych.
- Tom ja ...
- Nic nie mow... Masz racje, nigdy by do tego nie doszlo gdyby nie ja... - Powiedzial smutny, a ja poprostu czulam jak wyrzuty sumienia wiercal mi coraz wiekszal dziure w zoladku...
- Tom to nie tak ! Poprostu mi powiedz co slyszales ?
- Wystarczajaco duzo....
- Tom, ja mowilam Karinie to co pomyslalam i ze to mnie przeraza bo ja tak nie mysle. Znaczy, nie chce tak myslec bo wiem ze wy nie macie wplywu na wasze psychiczne fanki.
- To tak sie wyrazasz o naszych fanach ? Wiesz ze to dzieki nim, robie to co robie, i to dzieki nim jestem jaki jestem i ...
- I to dzieki nim nasze dziecko nie zyje, Tom - Wtracilam sie, moze nie potrzebnie ale juz nie moglam wytrzymac
- Wiem... I przepraszam. - Powiedzial Tom i spuscil glowe
- Nie, to ja przepraszam... Ponioslo mnie. Poprostu skonczmy juz ta rozmowe i zapomnijmy o tym co mowilam bo ja wcale nie chce tak myslec. Tom, prosze musisz mi wierzyc! - Powiedzialam i nawet sama nie wiem czemu i kiedy sie rozplakalam. Moze to przez to ze nie chce stracic Toma... Nie wiem zreszta.
- Skarbie nie placz, nie masz mnie za co przepraszac. Kocham Cie i nie chcial bym Cie stracic! - Uspokajal mnie Tom, siedzielismy w tuleni w siebie az zasnelam w jego ramionach.

- I jak ona sie trzyma ? Tu Bill
- Mowi ze dobrze... Ale sam nie wiem.
- A Ty ?
- Szczerze ? Z jednej strony to ciesze sie ze mala nie przezyla. Mielibysmy tylko problemy i najpewniej stracili fanow...
- Wiesz, Natka powtarzala Ci to jak chciala zniknac z Twojego zycia. Wiec nie mozesz teraz sie cieszyc ze smierci Twojego dziecka Tom. To okrutne, a poza tym dziecko same sie nie zrobilo
- No tak, ale i tak juz jest po wszystkim.... - Jak to uslyszalam mimowolnie zaczelam plakac, toc mogl mi powiedziec albo co najmniej nie zatrzymywac. Wtedy nasze dziecko by zylo! I tak go nie chcial wiec po co ta cala szopka ?!
- Wypierdalaj. - Otworzylam oczy i powiedzialam to do Toma, ten tylko spojrzal na mnie ze zdziwieniem jak bym postradala zmysly. - Nie slyszales ?! Wyjdz stad !
 - Coo ?! Ale skarbie, o co Ci chodzi ?
- Skoro nie chciales tego dziecka po co mnie zatrzymywales ?! Dlaczego nie dales mi odejsc ?! Jak bym odeszla to nasze dziecko by zylo !!
- Skarbie, co Ty wygadujesz ?!
- Slyszalam co przed chwila mowiles ! Spierdalaj ale juz! - Krzyknelam, a Tom wzial swoja bluze i wyszedl.
- Ja tez mam wyjsc ? Spytal Bill
- Nie... Musze z kims pogadac.
- No to slucham ?
- Tez uwazasz ze tak jest lepiej ? Ze mala by wam tylko zawadzala ?
- Nie, a i tak przy okazji policja zlapala tamte dziewczyny.
- Czemu nie dal mi odejsc skoro i tak nie chcial dziecka ?
- Bo Cie kocha....
- Kocha ?! Bill, czy Ty sie slyszysz ?! On sie cieszy ze nasze dziecko jednak nie przezylo bo by mu w karierze przeszkadzalo!
- No tak wiem, ale on Cie kocha i nie chcial Cie stracic. Wiec nie dal Ci odejsc....
- Nienawidze go!
- Nie smuc sie, juz jutro wychodzisz ze spitala... Zobaczysz sie ze Spajkiem.
- Taaa, tylko Spajk trzyma mnie przy zyciu...
- Ale co Ty wygadujesz ?! Nie mow tak wiecej! Jest wiele powodow dla ktorych warto zyc a samobojstwo to najgorsze co mozna sobie zrobic! Masz mi obiecac ze juz nigdy nawet o tym nie pomyslisz! Okej ?
- Dobrze Bill... Poprostu nie rozumiem Toma... Od naszego pierwszego zerwania Tom nie jest tym Tomem ktorego poznalam na poczatku wakacji, i nie jest tym Tomem w ktorym sie zakochalam.... - Powiedzialam smutnym glosem, nie wiedzialam co zrobic, ani z kim porozmawiac. Bill byl chyba jedyna osoba bo ma dobry kontakt i ze mna i z Tomem.
- Natka, moze chcesz odpoczac ? Duzo dzis sie wydarzylo i w ogole
- Bill, jak chcesz isc to powiedz, ja sie nie obraze.
- Nie chce, poprostu pomyslalem ze po tym co dzis uslyszalas chcesz odpoczac.
- Nie, nie chce zostac sama z myslami. Nie mam sily by o tym myslec. - Mowilam przez lzy, Bill mnie przytulil co mi bardzo pomoglo. - Bill ?
- Tak ?
- Powiedz do Toma ze ....

*dryn dryn* *dryn dryn* *dryn dryn *
Kurwa co jest ?!
*dryn dryn* *dryn dryn dryn* *dryn dryn dryn*
- Halo ? - Odebralam dzwoniacy telefon
- Skarbie, jak dobrze. Martwilem sie.
- Tom ? Czemu dzwonisz ?
- Jak to czemu ? Martwie sie o Ciebie, skarbie. - Skarbie ? Zaraz, toc my .... ?
To byl sen.... Tak, to byl tylko zly sen! Koszmarny, i nie zgodny z prawda! Tom, nie cieszy sie ze smierci naszego dziecka!!! Jezu, jaka ulga.
- Tomi ? Moglbys do mnie przyjechac ?
- Ale teraz ? Skarbie, czas odwiedzin sie skonczyl.
- No tak wiem, ale mialam straszny sen i nie chce byc sama... A poza tym, chcialabym Cie o cos zapytac.
- Errrmm, no dobrze. Zobacze co da sie zrobic.
- Dziekuje, jestes kochany. - Powiedzialam i sie rozlaczylam. Ten sen naprawde wydawal mi sie realny, jednak gdy spojrzalam na moj pierscionek zarenczynowy, wiedzialam ze on by nigdy tak nie powiedzial...
Czekalam okolo 20 minut i do pokoju wszedl Tom.
- Tom, skarbie! - Powiedzialam i rzucilam mu sie na szyje.
- Kotek, widzielismy sie 2 godziny temu heh. Tez sie stesknilem ale ... - Tom nie dokonczyl bo mu przerwalam
- Tom, mialam potworny sen. I on byl taki realny, i ...
- I co ? ... Skarbie, co Ci sie snilo ?
- Gadales z Billem, i mowiles mu ze dobrze ze mala nie przerzyla bo tylko by Ci w karierze przeszkadzala i ze fanki by sie od was odwrocily.
- Skarbie, to byl tylko sen. - Powiedzial Tom, patrzac mi w oczy.- Wiesz, ze nigdy bym tak nie powiedzial.
- Tom, a co bylo po tym jak zasnelam.
- Hmmm, do pokoju przyszedl Bill z Twoim tata, zaczelismy gadac o koncertach i po pol godzinie pielegniarka nas wygonila. - Powiedzial z usmiechem Tom
 Jeju jak dobrze! A tak sie balam ze moj sen moze okazac sie prawda!
- Jutro wychodzisz ?
- Tak, w koncu! Juz tu nie wytrzymuje!
- Przepraszam ale pan musi opuscic sale. - Powiedzialam pielegniarka ktora wlasnie wlazla mi do pokoju  a co gorsze, ona byla bardzo atrakcyjna!
- A nie mozna jeszcze troche ? - Zapytalam
- Nie, pani powinna odpoczywac.
- Ale po czym ? Nie jestem ranna ani nic. A po drugie jutro wychodze
- Dobrze, skarbie. Nie denerwuj sie, przespij sie teraz a jutro z rana przyjade Cie stad zabrac. - Powiedzial Tom i mnie pocalowal, a nastepnie poszedl za ta wywloka w krotkiej spodniczce, figurze modelki i dekoltem na wierzchu. No zaraz mnie krew zaleje, jesli on cos z nia to zabije go wlasnymi rekami! No bo co jak co ale kilka zdrad to on ma na swoim koncie a ja przez ta ciaze tylko przytylam i juz pewnie nie jestem dla niego atrakcyjna. Jedyny plus to to ze piersi mi urosly....

Rano czekalam na Toma ktory przyjechal o 10 zeby mnie zabrac, w koncu moge wyjsc!
- Hej skarbie. - Przywitalam sie i dalam mu buziaka
- Czesc kotku, jak sie czujesz ?
- Dobrze o ile moza tak powiedzec, a Ty ?
- Tez, to co idziemy ?
- Tak! Tylko jeszcze musimy zajsc do doktora po wypis itp.
- Nie martw sie, juz to mam. - Powiedzial z usmiechem