Odcinek 27
Zjadlysmy obiad i przyjechal tata, razem z Nina sie ogarneli pojechali a ja zostalam sama z Nicol. Najgorsze ze musialam isc ze Spajkiem a bylo zimno wiec trzeba byla ubrac Nicol...
Na dworzu mala bawila sie ze Spajkiem, w oknie widzialam jak Tom nas obserwuje. Odrazu przypomnialo mi sie jak marzylam zeby stworzyc taka rodzine z nim... Ja, on, pies i dziecko. Z zamyslen wyrwala mnie Nicol ktora sie wywalila i zaczela plakac, troche to zajelo zanim ja uspokoilam. Wtedy tez Tom wyszedl ze swoim psem, chcialam isc do domu ale Nicol zaczela sie bawic ze Spajkiem i Scotty'm wiec chcial nie chcial musialam zostac.
- Hej. Tu Tom
- Czesc. - Odpowiedzialam oschle nawet na niego nie patrzac
- Jak tam?
- Dobrze.
- A jak dziecko? - Zapytal po chwili ciszy. I na co on liczy? Ze rzuce mu sie na szyje i powiem jak tesknilam. Ze bedziemy gadac tak jak dawniej. No chyba nie...
- Tez, dobrze. - Powiedzialam i wzielam Nicol na rece i weszlam z nia do domu.
Polozylam ja spac a sama zajelam sie pisaniem pamietnika, oj duzo sie napisalam. No ale tyle sie wydarzylo. Po 23 przyjechal tata z Nina, podziekowali za opieke i poszli sie polozyc, ja zostalam jeszcze przed tv i po krotkim czasie zasnelam na kanapie. Rano obudzil mnie Bill siedzacy na moim lozku.
- Hej. - Powiedzialam zaspanym glosem
- No hej. - Wyszczerzyl zabki Bill
- Co Ty tu robisz tak wczesnie ? - Zapytalam podnoszac sie na lokciach
- Mam wyjsc i przyjsc pozniej hehe?
- Nie no, fajnie Cie widziec.
- Ciesze sie.
- A wiec ?
- No bo jest taka sprawa...
- Hmmm? - Spytalam podnoszac lewa brew.
- Bo Ty jestes w ciazy...
- Naprawde?! Nie wiedzialam, dzieki za info. - Zaczelam sie nabijac z Billa bo totalnie nie wiedzial jak zaczac rozmowe
- Nie zartuj sobie tylko mnie wysluchaj.
- No ok.
- A wiec, bedziesz miala dziecko z Tomem...
- Naprawde musimy o nim gadac?
- Nie przerywaj mi! A wiec, jak Ty to widzisz ?
- Jak to jak? Dla niego to nawet dobrze wyszlo. Przez dziecko by mial tylko problemy, a teraz pozbyl sie i 'problemu' i mnie...
- Ale co Ty wygadujesz?! On Cie kocha.... - Nie dokonczyl Bill bo mu przerwalam.
- Sorry Bill, ale jak masz mi tu truc kazania jak to on mnie strasznie kocha i ze ta cala zdrade se wysnilam to mozesz opuscic moj dom za nim padnie o kilka slow za duzo! - Powiedzialam podniesionym glosem.
- Nie! Nie chodzi o to, poprostu on chcial by miec kontakt z dzieckiem, zreszta sama wiesz ze dziecko tez potrzebuje ojca.
- Taaa, ojca... Ktory bzyka wszystko co sie rusza i na drzewo nie ucieka!
- Wypraszam sobie! Wiesz ze taki nie jestem. - Powiedzial Tom i wparowal mi do pokoju.
- Tom?! Co Ty tu robisz ? Kto Cie wpuscil?!! A w ogole to dlaczego podsluchiwales ? - Bylam wsciekla jak go tam zobaczylam, no bo co on sobie mysli?!
- Ja go tu przyprowadzilem i kazalem czekac pod drzwiami, sorry Natka ale musicie pogadac i wyjasnic sobie pare rzeczy - Powiedzial Bill i wyszedl z mojego pokoju.
Przez dluzszy czas panowala cisza, oboje uciekalismy wzrokiem.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - Zapytalam sucho, przerywaja wkurzajaca cisze.
- Nie, poprostu nie wiem jak zaczac.
- Mow co masz mowic i wyjdz.
- Czemu mi to jeszcze bardziej utrudniasz ?
- Tom, czego Ty ode mnie oczekujesz ?! Zdradziles mnie i to nie pierwszy raz! A najgorsze jest to ze bedziemy mieli dziecko!! -Powiedzialam i zaczelam plakac.
- Natka przepraszam, to nie mialo tak byc! Tak wiem, wszystko spieprzylem!! Ale prosze Cie. Wiesz jak ja za Toba tesknie? Nienawidze budzic sie w pustym lozku, bez mojej krolewny. Nie cierpie tego jak nie moge z Toba porozmawiac, polozyc reke na brzuchu i czekac az nasze malenstwo wykona chocby najmniejszy ruch. Skarbie ja Cie kocham! Nie tak to sobie wszystko wyobrazalem, wiem... Czasu nie cofne. Ale moge wszystko naprawic. - Powiedzial Tom, a jego oczy byly cale mokre! A ja ? Ja czulam jak kazde slowo przeszywa mnie od srodka, przed oczami mialam wszystko to co razem robilismy. Kazda dobra chwile, ale to wszystko rozwialo sie w ulamku sekundy, jak tylko zobaczylam jak Tom lezy w lozku z Ewelina. Znowu ogarnela mnie zlosc ale zarazem bol. Czulam jak po policzku splywa mi lza, a za nia kolejna i kolejna. Znowu sie rozplakalam, nie wiedzialam co powiedziec. Nie mogla zebrac mysli...
- Kotku prosze Cie, nie placz. - Powiedzial Tom i chcial mnie przytulic.
- Nie dotykaj mnie! - Powiedzialam podniesionym glosem a Tom sie odsunal - Nie dotykaj. - Powiedzialam juz spokojniej i znacznie ciszej. Znowu zapadla cisza ale nie nadlugo. Przerwalam ja. - Tom...
- Tak ?
- Kocham Cie, ale nie umiem Ci wybaczyc. Przed oczami ciagle widze Ciebie z Ewelina, za kazdym razem gdy zamykam oczy widze jak ja pieprzysz! Rozumiesz to ?! Wiesz jak to boli? - Powiedzialam a prawie krzyczalam, Tom tylko siedzial ze spuszczona glowa i sluchal uwaznie co do niego mowie. Po krotkiej ciszy sie odezwal.
- Nie chcialem tego... I zaluje w cholere! Ale skoro mnie kochasz to mam jakies szanse ?
- Tom.... Nie chce Ci robic nadziei....
- Bede sie staral, powiedz tylko co mam robic ?
- Nie wiem, probuj...
- Dziekuje, obiecuje ze tej szansy nie zamrnuje! - Powiedzial i mnie pocalowal a nastepnie wyszedl a wlasciwie wybiegl z mojego pokoju.
- Ale ja Ci nie dalam szansy. - Powiedzialam ale Tom juz tego nie slyszal.
Zeszlam na dol i szukalam czegos do zjedzenia ale jak zwykle mialam problem typu 'co by tu zjesc' potem zobaczylam kartek na stole
' Mogla bys odebrac Nicol z przedszkola o 14?' Po przeczytaniu odrazu wyslalam Ninie sms-a ze 'spoko, odbiore ja' i zrobilam sobie platki. Zjadlam przed telewizorem a potem wyszlam ze Spajkiem. Jak wrocilam dostalam sms-a od Toma czy bysmy mogli sie spotkac o 7. Napisalam ze zalezy po co, na co Tom ze niespodzianka i bardzo mu na tym zalezy. 'co mi szkodzi?' Pomyslalam i sie zgodzilam.